DNA. Kolejni krewni odnalezieni.

Dawno już nie zaglądałam na portale DNA, choć oczywiście regularnie dostaję powiadomienia o nowych dopasowaniach. Robiąc porządki w emailach postanowiłam rzucić dziś okiem na My Heritage, gdzie znajduje się DNA mojego ojca przerzucone z Family Tree DNA.

Warto było, bo trafiłam na dopasowanie o największej do tej pory ilości wspólnego dna z krewnym mieszkającym w Polsce a nie za granicą – 176,6 cM!
Tak się też szczęśliwie złożyło, że mogłam zajrzeć do drzewa genealogicznego tego dopasowania. Wpadła mi w oko rodzina Kamińskich, którą mam w swoim drzewie po stronie żeńskiej linii matki mojego ojca.

Dzięki informacjom z mojego drzewa łatwo mi było określić pokrewieństwo. Moje nowe dopasowanie pochodzi z linii rodzonej siostry mojej prababci Konstancji z domu Lipińskiej po mężu Dołeckiej.

Niestety, w tym drzewie – choć nie wszędzie – jak w wielu drzewach na My Heritage z nieznanej mi przyczyny kobiety wpisywane są pod nazwiskiem męża a nie swoim panieńskim. Pisałam już o tym nie raz. W genealogii każdy ma swoje własne nazwisko!!!

Żeby potwierdzić, moje przypuszczenia wrzuciłam też parę Józefa Kamińskiego i Balbinę do Geneteki i tam było też ciekawie, bo Balbina została w akcie urodzenia swojego syna zindeksowana jako Rypińska a nie Lipińska.

187982BolesławKamińskiJózefBalbinaRypińskaSochocinKarlinka
Akt urodzenia Bolesława, syna Józefa Kamińskiego i Balbiny z d. Lipińskiej, Geneteka

To nie jest krytyka indeksów. Zawsze jestem wdzięczna osobom indeksującym.

Natomiast to my, użytkownicy zindeksowanych dokumentów musimy sprawdzać informacje z indeksów z dokumentami. Ja w genealogii stosuję ogólną zasadę – niezależnie od tego, czy sama szukam, czy korzystam z indeksów – dwóch dokumentów. Potrzebne są dwa niezależne źródła, by potwierdzić daną informację.

W każdym razie odnalazłam potomków kolejnego rodzeństwa prababci. Niestety, ze względu na częste przemieszczanie się rodziców prababci, nie znam na razie wszystkich jej braci i sióstr. Odnajduję to rodzeństwo poprzez akty ślubu czy późniejsze dokumenty i sprawdzam przy pomocy wcześniejszych dokumentów, czy to ta rodzina. Odnalazłam potomków brata prababci dzięki DNA – ten brat (który był świadkiem na ślubie prababci) wyemigrował do USA. Teraz odnalazłam rodzinę siostry. Mam nadzieję, że tych odkryć będzie jeszcze więcej.

Oczywiście napisałam do opiekunów konta, choć nie wiem, czy się odezwą.
Przy tak opracowanych informacjach trudno by im było chyba odnaleźć łączące nas ogniwo, choć duża ilość wspólnego materiału genetycznego świadczyła o bliskim (według mnie) pokrewieństwie, więc może przynajmniej skorzystają z podanych przeze mnie informacji.

Mam nadzieję, że także wracacie do baz wyników DNA. Jeżeli zniechęciliście się, to nie należy się poddawać. Jeżeli trafiliście dopasowania, które udało wam się rozpracować z trudem lub bez, pochwalcie się.

Grażyna Rychlik
20 II 2024

1 listopada 2022 – to był dla mnie także dzień mikro zjazdu rodzinnego

Niewątpliwie im szerzej będziecie prowadzić wasze poszukiwania genealogiczne tym więcej uda się wam odnaleźć i to nie tylko informacji ale i dalszych lub bliższych krewnych.

W mojej pierwszej książce „Praktykowanie genealogii; Pieniążkowie z Jedlińska XVIII-XIX w.” pisałam, że kiedy rozpoczynacie przygodę z genealogią i tym początkiem są wywiady z krewnymi, w pewnym momencie natraficie na kogoś z rodziny bliższej czy dalszej, kto podobnie jak wy jest zainteresowany historią swojej rodziny. Tacy sprzymierzeńcy są najcenniejsi. I ta „prawda genealogiczna” pozostaje niezmienna.

Natomiast wraz z zaawansowaniem poszukiwań odnalezienie nowych informacji może się okazać coraz trudniejsze. Jeżeli poszerzycie swoje „łowy” o badania DNA, to tutaj możecie odkryć coś interesującego, ale nawiązanie kontaktu z administratorami wyników badań może być trudne, długoterminowe, frustrujące, może też się nigdy nie wydarzyć.

W tym konkretnym przypadku po kilku latach od zrobienia badania pojawił się w bazie ktoś, kto miał względnie dużo wspólnego DNA z moją mamą. Napisałam więc do administratora danych. Przez rok nie dostałam żadnej odpowiedzi. Po roku napisałam ponownie i wtedy się udało. To dowód na to, że mimo wszystko warto próbować!

Dzięki nawiązaniu kontaktu przez Family Tree DNA odnalazły się dwie linie potomków dzieci mojego 3x pradziadka Pawła Szaniawskiego urodzonego ok. 1782 i zmarłego w 1867 w Gozdowie (parafia Skaryszew). My jesteśmy potomkami Aleksandra Szaniawskiego urodzonego w 1829, który ożenił się z Marianną Pieniążek urodzoną w Jedlińsku w 1830. Genealogia Marianny – 4 najstarsze pokolenia Pieniążków, które odnalazłam – opisane są w tej mojej pierwszej książce. Aleksander wżenił się w rodzinę rzemieślniczą i zawody rzemieślnicze, choć inne niż te, w których działali Pieniążkowie, stanowiły źródło utrzymania niektórych przynajmniej potomków Aleksandra i Marianny. Ostatecznie ich potomkowie zamieszkali w Radomiu i w Radomiu znajdują się groby rodzinne tej linii Szaniawskich.

Znalazłam ostatnio przypadkowo zupełnie dowód na to, że „moi” Szaniawscy mieszkali w latach 80. XIX w. w Warszawie, ale widocznie wtedy nie zdecydowali się zamieszkać tam na stałe.

Natomiast starszy brat Aleksandra, Józef Ignacy Szaniawski ur. 1824 ożenił się ze szlachcianką Józefą z d. Łubieńską i ich dzieci – przynajmniej te znane – trzymały się zawodów urzędniczych. Na razie nie wiemy tego jeszcze, ale niektóre z tych dzieci zapewne już pod koniec XIX w. były ze swoimi rodzinami w Warszawie i rodzinne groby tej linii Szaniawskich znajdują się na Starych Powązkach. I to jest ta druga odnaleziona linia.

Nie wiemy na razie, czy to są jedyne linie potomków Pawła Szaniawskiego, który miał przynajmniej dziewięcioro dzieci, ale wiele z nich zmarło w dzieciństwie. Potencjalnie jedna, dwie lub trzy jego córki mogły mieć dzieci, których potomkowie żyją do dziś. Ale może być też i tak, że kontynuowane są do dziś linie potomków tylko tych dwóch synów Pawła, braci: Józefa Ignacego i Aleksandra.

Wydaje się też, że powinni istnieć żyjący krewni, którzy są potomkami rodzeństwa Pawła Szaniawskiego.

Sprawdzenie jak potoczyły się losy znanych i nieznanych jeszcze potomków Szaniawskich z Parznic będzie wyzwaniem dalszych poszukiwań genealogicznych dotyczących tej rodziny.

I w tym roku czyli około 2,5 roku od tego mojego pierwszego emaila po odnalezieniu krewnych genetycznych na Family Tree DNA udało się wreszcie spotkać (!) potomkiniom tych dwóch linii Szaniawskich. Spotkanie odbyło się przy grobach naszych bliższych i dalszych krewnych na warszawskich Starych Powązkach właśnie przy okazji 1 listopada. Pomysł na spotkanie pojawił się „last minute”, ale się udało

Mam nadzieję, że będziemy kontynuować wymianę informacji i że uda nam się dowiedzieć więcej o naszych Szaniawskich, gdyż obydwie jesteśmy tym zainteresowane.

Wniosek jest taki, że nie należy się poddawać, warto czasem cierpliwie poczekać, bo brak kontaktu może wynikać z wielu przyczyn, a ostatecznie możemy i w ten sposób odnaleźć pasjonatów rodzinnych historii, którzy chcą się podzielić informacjami i z którymi my możemy podzielić się naszą wiedzą genealogiczną.

Grażyna Rychlik
6 XI 2022

Witkiewiczowie, jeszcze kilka słów o genealogii tej rodziny oraz o ich związkach z Nałęczowem

Chciałabym jeszcze powrócić do rodziny Witkiewiczów i dodać kilka słów o genealogii tej rodziny oraz o jej związkach z Nałęczowem i jego mieszkańcami. Nie zgłębiałam jej zbyt dokładnie genealogii Witkiewiczów, więc informacje z tego postu będą miały charakter swego rodzaju luźnych notatek, ale jeżeli kogoś zainteresuje to, co jeszcze dopisałam, to mam nadzieję, że będzie szukał dalej. Jeżeli zauważycie jakieś błędy, piszcie śmiało.

Tak się przez przypadek złożyło, że od dwóch lat spędzam wakacje między innymi w Nałęczowie. Tam w przestrzeni publicznej jest odniesienie do tzw. stylu zakopiańskiego, ale jeżeli chodzi o osobę architekta to nie do Witkacego czy jego ojca Stanisława Witkiewicza. W Nałęczowie ma swoją ulicę i jest autorem kilku realizacji Jan Witkiewicz-Koszczyc. Kim był Jan Witkiewicz-Koszczyc i jakie były jego związki z założycielami sanatorium w Nałęczowie? Nałęczów w odróżnieniu od wielu innych sanatoriów w Polsce (których historia zaczęła się wcześniej niż po 1945) od początku był inicjatywą prywatną. Do dziś zachował charakter małego miasteczka, którego na szczęście nie przytłoczyły wielkie ośrodki sanatoryjne jak na przykład w Busku Zdroju. W czasach, kiedy Nałęczów się tworzył, wpływ na jego charakter miały między innymi te rodzinne powiązania między różnymi znanymi osobami z tamtych czasów, z których najbardziej zapamiętaliśmy literatów Bolesława Prusa i Stefana Żeromskiego, ale nie tylko oni wywarli wpływ na charakter tego miejsca.

Kilka słów o historii rodziny Witkiewiczów

Przedstawiciele najstarszego pokolenia, których udało mi się odnaleźć to dwaj bracia. Według informacji z zakładki Historia na stronie Nałęczowa (naleczow.com.pl) ich ojcem był Wiktor Witkiewicz, ale nic poza tym o nim nie wiem. Nie odnalazłam też informacji, jak nazywała się matka chłopców i czy mieli oni więcej rodzeństwa, a w szczególności czy mieli siostry. Jakoś tak się dzieje, że w XXI w. niektórzy genealodzy i historycy nadal pomijają przedstawicielki płci żeńskiej w rodzinie, więc nigdy nie wiadomo, czy brak informacji o siostrach to stan faktyczny, czy takie „narodowo-tradycyjne” pominięcie. Bracia to:

  • Jan Prosper Witkiewicz, ur. Poszawsze, 1808, zm. Petersburg, 1839 – dla pewnego porównania podaję, że był to rówieśnik Fryderyka Chopina. Za działalność patriotyczną w młodym wieku został skazany na zesłanie w głąb Rosji, gdzie nauczył się wielu języków Azji centralnej. Działał jako rosyjski a być może podwójny szpieg, nie sprawdzałam tego dokładnie. Znaleziono go zastrzelonego w hotelu w Petersburgu i jest kilka teorii na temat jego śmierci, ale żadnej nie potwierdzono.
  • Ignacy Witkiewicz. Nie znam jego roku urodzenia, ale zakładam, że urodził się w majątku rodziców podobnie jak brat Jan Prosper czyli w Poszawszach. Jego żoną była Elwira z domu Szemiot.

Wydaje się, że Ignacy Witkiewicz wraz z żoną Elwirą z d. Szemiot pozostali w Poszawszu najprawdopodobniej do represji popowstaniowych. Nie znam wszystkich ich dzieci, ale na pewno mieli dwóch synów i jedną córkę, być może jest to kompletna lista dzieci:

  • Jan Witkiewicz, urodzony w miejscowości Poszawsze w 1846 i zmarły w Warszawie w 1920. Jan pochowany jest na cmentarzu Stare Powązki w Warszawie w tym samym grobie co jego synowa Henryka Witkiewicz z d. Rodkiewicz. Na tablicy nagrobnej znajduje się napis „Uczestnik powstania w 1863 r. zesłaniec do Tomska”.
    Żoną Jana była Anna z Łopacińskich. Byli to rodzice architekta Jana Witkiewicza-Koszczyca.
    Z inskrypcji nagrobnych wnioskuję, że mieli oni jeszcze przynajmniej jedno dziecko, córkę Marię Witkiewiczównę, która była rzeźbiarką (1883, Urdomin – 1962 Warszawa) i która jest pochowana na cmentarzu Stare Powązki w Warszawie w tym samym grobie co Jan Witkiewicz-Koszczyc.
  • Stanisław Witkiewicz, urodzony w miejscowości Poszawsze w 1851 i zmarły w 1915 w miejscowości Lovran, gmina Lovran, żupania primorsko-gorska w Chorwacji. W Warszawie w 1884 Stanisław ożenił się z Marią z d. Pietrzkiewicz. Byli to rodzice Stanisława Ignacego Witkiewicza/Witkacego.
  • Jadwiga Aniela Witkiewicz po mężu Jałowiecka.

Z przekazu na temat historii rodziny współzałożyciela Zakładu Leczniczego w Nałęczowie Konrada Chmielewskiego wynika, że Ignacy Witkiewicz był zesłany w głąb Rosji, gdzie pojechał z całą rodziną, co jest też zgodne z treścią inskrypcji na grobie syna Ignacego Witkiewicza, Jana Witkiewicza zmarłego w Warszawie w 1920. Między innymi przebywał w Tomsku, gdzie jego syn Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego) poznał Konrada Chmielewskiego. Tak rodziły się znajomości polskich sybiraków. Widać też, że nie wszyscy trafiali na katorgę a zesłanie mogło polegać na nakazie zamieszkania i pracy we wskazanym miejscu w Imperium Rosyjskim bez możliwości powrotu do czasu odbycia kary lub jej złagodzenia. Zakładam, że Ignacy Witkiewicz jak i Konrad Chmielewski czy jego rodzice trafili do Rosji w ramach represji po powstaniu styczniowym (1863) – i znów jest to zgodne z treścią wcześniej przytoczonej inskrypcji nagrobnej.

Jan Witkiewicz-Koszczyc urodził się w Urdominie (obecnie: okręg olidzki, rejon Łoździeje, Litwa) w 1881 i zmarł w Warszawie w 1958. Jest pochowany w Warszawie na cmentarzu Stare Powązki. W 1908 w Pustelniku ożenił się z Oktawią Rodziewicz, pasierbicą Stefana Żeromskiego.

Jan Witkiewicz-Koszczyc z zawodu był architektem. Dzisiaj poza Nałęczowem nie jest aż tak bardzo znany lub pamiętany, choć jest autorem projektów wielu ciekawych i znanych budynków. Poza tymi nałęczowskimi (Chata Żeromskiego, Ochronka Żeromskiego i in.) chyba najbardziej znaną i użytkowaną do dziś realizacją w Warszawie jest Budynek „A” Szkoły Głównej Handlowej przy ul. Rakowieckiej 24 projektowany i zbudowany w okresie międzywojennym (lata 20.).

Trzeba zwrócić uwagę na to, że wspólnym mianownikiem propagatorów koncepcji utworzenia sanatorium w Nałęczowie było czasowe zesłanie do Rosji, gdzie większość wymienionych osób się poznała. Dodatkową karą po odbyciu zsyłki w Rosji dawni właściciele nie mieli prawa powrotu do swoich majątków i byli zobligowani do osiedlenia się na wskazanym obszarze. Taką rodziną była miedzy innymi rodzina Konrada Chmielewskiego (ur. Wilno, 1838). Był to zwolniony z zesłania lekarz, który po odbyciu kary ostatecznie przeniósł się do Warszawy, gdzie w 1870 ożenił się z Oktawią z Medunieckich Radziwiłłowiczową, wdową z trójką dzieci, z których jednym była córka, również Oktawia, późniejsza żona Stefana Żeromskiego. Niestety księgi metrykalne z parafii św. Krzyża, gdzie podobno brali ślub nie są dostępne z tego roku, więc niestety nie mogłam sprawdzić tego aktu ślubu.

Konrad Chmielewski wraz z dwoma innymi lekarzami-sybirakami Fortunatem Nowickim i Wacławem Lasockim zdecydowali się na założenie zakładu leczniczego i na jego lokalizację ostatecznie wybrali Nałęczów. Konrad Chmielewski wraz z rodziną przeniósł się do Nałęczowa, gdzie rodzina zamieszkała w nowo wybudowanym dla niej wtedy domu w stylu szwajcarskim, który od imienia żony nazwany został „Oktawia” i który pod tą samą nazwą istnieje do dziś.
Wraz z rozwojem ośrodka Nałęczów zaczęło odwiedzać wiele znanych osób z dziedziny ogólnie rozumianej kultury i część z nich jest pochowana na cmentarzu w Nałęczowie (m.in. Michał Elwiro Andriolli, Ewa Szelburg-Zarębina). Początkowo wiele z tych osób było po prostu znajomymi założycieli sanatorium.

Jeżeli chodzi o konkretną znajomość z Witkiewiczami, to Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego) znał Konrada Chmielewskiego z czasów zesłania jego ojca na Sybir, za którym pojechała rodzina. Poznali się więc w Tomsku a potem kontynuowali znajomość w Warszawie. Stanisław Witkiewicz był w Nałęczowie na leczeniu dwukrotnie w 1886 i 1888. Był w pewnym momencie nauczycielem rysunku Oktawii Radziwiłłowicz, córki Oktawii z Medunieckich primo voto Radziwiłłowicz secundo voto Chmielewskiej. W pierwszej połowie lat 80. XIX w. w Zakładzie Leczniczym został zatrudniony Henryk Rodkiewicz, który ożenił się w Bochotnicy w 1887 (akt małżeństwa nr 8) z Oktawią Radziwiłłowicz (córką). Małżeństwo to trwało krótko z powodu śmierci męża (akt zgonu nr 3 z 1889 z parfii w Bochotnicy). Parze w 1889 urodziła się córka, Henryka Rodkiewicz (akt urodzenia 107 z parafii w Bochotnicy). W Policznej w 1892 owdowiała Oktawia Radziwiłłowicz primo voto Rodkiewicz wyszła po raz drugi za mąż za Stefana Żeromskiego. Ślub odbył się w Policznej (akt małżeństwa nr 22).

Natomiast w Pustelniku (gm. Stanisławów, pow. miński, woj. mazowieckie) w 1908 córka z pierwszego małżeństwa Oktawii primo voto Rodkiewicz secundo voto Żeromskiej, Henryka Rodkiewicz, wyszła za mąż (akt małżeństwa nr 26) za Jana Witkiewicza zwanego Witkiewiczem-Koszczycem. Henryka Witkiewicz zmarła w Warszawie w 1940 i jest pochowana na cmentarzu Stare Powązki w Warszawie.

Nie doczytałam czy też nie znalazłam na razie informacji, w jaki sposób Jan Witkiewicz-Koszczyc trafił do Nałęczowa, ale na pewno musiało to być jakoś powiązane z działalnością i znajomymi jego stryja Stanisława Witkiewicza.

Grażyna Rychlik
20 września 2022

Źródła:
Oktawia Żeromska Portret Rodzinny – Maria Mironowicz-Panek
https://www.naleczow.com.pl/historia/jan-koszyc-witkiewicz/108-jan-witkiewicz.html
Wikipedia (hasła powiązane z tematem)
https://mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1/mapa?service=cmentarze
Informacje z wybranych inskrypcji nagrobnych z grobów rodzinnych na Starych Powązkach
Tym razem nie przeglądałam wspomnianych aktów metrykalnych, dlatego tu ich nie wpisuję, ale ich numery i nazwy parafii, w których je spisano podaję w tekście, jeżeli ktoś chciałby do nich zajrzeć.

Witkacy a genealogia

To miał być taki krótki sympatyczny artykuł ze skanami aktów metrykalnych. Być może takim pozostał, ale niestety, znowu trafiłam na genealogiczną „minę”.

Ten post pisany jest przede wszystkim w związku z wystawą „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”, którą można oglądać w Muzeum Narodowym w Warszawie do 9 października 2022, do której odwiedzenia wszystkich gorąco zachęcam. Spotkanie z twórczością człowieka w zasadzie kompletnie nam współczesnego, który urodził się około półtora wieku temu jest naprawdę interesującą przygodą. Twórcy wystawy wyszli poza ramy firmy portretowej artysty i pokazują nawet kręcone przez niego filmy. W ramach wystawy jest też do przestudiowania kalendarium życia i twórczości artysty, ale oczywiście jak to na tego typu wystawach bywa, nie ma kopii ani jednego dokumentu na poparcie którejkolwiek z informacji.

Postanowiłam więc odszukać kilka dokumentów „genealogicznych” dotyczących Witkacego, ale chciałam też choć trochę sprawdzić, co biografowie piszą na temat początków istnienia artysty i od razu natknęłam się na problem z jego datą urodzenia. Pod ręką mam dwie książki biograficzne poświęcone artyście, zajrzałam do „Wariata z Krupówek” Macieja Pinkwarta, w której to książce znajduje się transkrypcja aktu urodzenia Stanisława Ignacego. Zajrzałam też do Wikipedii, gdzie problem daty urodzenia artysty w skrócie wyjaśnia pierwszy przypis w haśle artysty z Wikipedii, który cytuję w całości: Stanisław Ignacy Witkiewicz przez całe życie posługiwał się dokumentami, w których figurowała błędna data urodzenia 24 marca 1885 r. Taką też datę zapisano w dokumentach parafii św. Aleksandra w Warszawie, gdzie Witkacemu udzielono chrztu „z wody” 8 czerwca 1885 r., jednak on sam urodziny obchodził w lutym, taka też data niezbicie wynika z zachowanej korespondencji rodziców Witkacego.

Obydwie publikacje (Pinkwart, Wikipedia) odnoszą się do oryginalnego aktu urodzenia sporządzonego w Urzędzie Stanu Cywilnego przy parafii pw. św. Aleksandra w Warszawie, wpisanego do księgi urodzeń z lat 1884-1885. Skan tego dokumentu publikuję także w tym artykule. Dotarłam też do kopii tego aktu urodzenia, tzw. duplikatu, sporządzonego w tym samym USC i wpisanym do księgi urodzeń z 1885 oraz do aktu uzupełnienia obrzędu chrztu z Zakopanego z 1891. Skany wszystkich tych dokumentów publikuję poniżej.

W dokumentach z Warszawy data urodzenia Stanisława Ignacego Witkiewicza to 12/24 marca 1885. Dokument uzupełnienia obrzędu chrztu daty urodzenia artysty w ogóle nie podaje.

Ponieważ Stanisław Ignacy Witkiewicz jest osobą dosyć współczesną a także znaną także dzięki istniejącej dokumentacji rodzinnej mogę przyjąć, że data jego urodzenia, która uznawana jest za poprawną, jest rzeczywiście jego datą urodzenia tzn. artysta urodził się 24 lutego 1885. Piszę o tym głównie dlatego, by uzmysłowić potencjalnie zainteresowanym tematem, że także w przypadku tej osoby istnieją dwie daty urodzenia i oczywiście ta w dokumentach jest datą, która została wpisana do aktu urodzenia.

Jeżeli chodzi o wyjaśnienie wpisania daty 24 marca 1885 do aktu urodzenia to mogę się pokusić o wskazanie i eliminację kilku potencjalnych przyczyn.

Oryginalny akt urodzenia (kolor żółty poniżej) podaje, że Stanisław Ignacy Witkiewicz urodził się 24 marcha 1885 i że chrzest święty odbył się tylko z wody i udzielał go ksiądz.
Kopia aktu urodzenia współczesna oryginalnemu aktowi urodzenia podaje tę samą datę urodzenia, ale nie podaje informacji o chrzcie z wody.
Obydwa dokumenty były sporządzone 27 maja / 8 czerwca 1885 i wynika z nich, że chrzest z wody odbył się tego dnia. W obydwu dokumentach chrzestnymi byli prof. Antoni Sygietyński, ojciec Tadeusza Sygietyńskiego, późniejszego założyciela zespołu „Mazowsze” oraz Jadwiga Świerzawska.

Akt uzupełnienia obrzędu chrztu z Zakopanego z 27 stycznia 1891 podaje: Hunc puerum ex auqa in parochia natalis suae per sacerdotem – ut parentes eius affirmant – baptisatum – ego hic loci parochus reliqua quae necessaria sunt – supplevi sive ex ceremoniis baptisari Josephus Stolarczyk loci parochus, co znaczy, że rodzice chłopca potwierdzili, że był on ochrzczony z wody przez księdza w parafii swojego urodzenia – czyli nie przedstawili żadnych dokumentów zaświadczających o chrzcie z wody – a ksiądz Stolarczyk (przy okazji jest to gratka, żeby zobaczyć autograf tego znanego zakopiańskiego proboszcza) uzupełnił to, co pozostało do uzupełnienia z obrzędu chrztu. Nie jest podana data urodzenia chłopca. Chrzestnymi byli Jan Sabała i Helena Modrzejewska Chłapowska.

Pracując nad książką „Data urodzenia Fryderyka Chopina. Ewaluacja źródeł, analiza informacji, konkluzja” dogłębnie zapoznałam się z tematyką chrztu, choć w nieco odleglejszych czasach, jednakże w 1885 w kościele katolickim obowiązywały nadal te same przepisy odnoszące się do ceremonii chrztu. Pokrótce, chrzest z wody odbywał się w domu, natomiast wydaje się niemożliwe, by chrzest z udziałem księdza w kościele mógł być jedynie chrztem z wody. Wydaje się więc bardziej prawdopodobne, że chrzest z wody odbył się w domu i raczej w dniu urodzenia dziecka lub innym, ale oczywiście żadnej pewności w tym względzie nie ma. Jeżeli rzeczywiście Stanisław Ignacy urodził się 24 lutego a urodzenie dziecka zgłaszane było w czerwcu, to czy podano by datę lutową czy marcową, nie miałoby żadnego znaczenia – rejestracja i tak byłaby opóźniona i zapis o opóźnieniu rejestracji urodzenia dziecka jest wpisany do obydwu dokumentów z Warszawy. Czy ojciec dziecka zostawiał sobie aż taką furtkę – tzn. celowo ochrzcił dziecko tylko z wody – by kiedyś do aktu uzupełnienia obrzędu chrztu wpisać jako matkę chrzestną Helenę Modrzejewską? Też wydaje się to mało prawdopodobne, ale kto wie? Według reguł obrzędu chrztu rodzicami chrzestnymi byli ci rodzicie chrzestni, którzy byli obecni przy chrzcie z wody.

Marcowa data urodzenia wpisana do księgi wydaje się być datą podaną do aktu świadomie, choć mogła być nieprawdziwa. W końcu obecni przy spisywaniu ojciec i świadkowie potrafili czytać i pisać i podpisali dokument.
Jeżeli Witkacy rzeczywiście urodził się w lutym, to można by się też dopatrywać jakiejś celowości w podaniu przez ojca dziecka błędnej daty urodzenia do wpisania do aktu. Co dziwne, do aktu uzupełnienia obrzędu chrztu, żadnej daty urodzenia nie wpisano. Czy Witkiewicz senior chciał utrzymać jakiś błąd w dokumentach, dzięki któremu miałby furtkę do podważenia takich dokumentów? Czy planował przeniesienie się „za granicę”? A może miał też jakiś wewnętrzny imperatyw, by nie wszystko na papierze było tak jak być powinno? W końcu jego stryj Jan Prosper Witkiewicz był rosyjskim szpiegiem – a może podwójnym agentem? Jego krewni wycierpieli swoje od władzy rosyjskiej za działalność przeciwko zaborcy. Być może Witkiewicz senior był tak czarujący i przekonujący, że wikary w Warszawie dał się namówić, by zrobić to, co Witkiewicz senior sobie życzył – czyli ochrzcić dziecko w kościele tylko z wody?

Ale mogła to być zwyczajna pomyłka, której nikt w swoim czasie nie zauważył i później już nie sprostował, bo nie miało to dla rodziny żadnego znaczenia, skoro sami dobrze wiedzieli, kiedy syn się urodził, choć na pewno taką pomyłkę można było sprostować w akcie urodzenia i jego kopii.

Niezależnie od wszystkiego, funkcjonują dwie daty urodzenia Witkacego, oficjalna czyli w dokumentach: 24 marca i rodzinna: 24 lutego, obydwie z 1885.

Poniżej prócz wszystkich dokumentów związanych z urodzeniem, ochrzczeniem i uzupełnieniem obrzędu chrztu Witkacego publikuję także akt ślubu jego rodziców z 1884 z Warszawy z tej samej parafii, w której późniejszy artysta był zarejestrowany oraz akt ślubu Witkacego z Jadwigą Marią Unrug, ur. Mokijówka (wg aktu ślubu), 1893, córką Zygmunta i Jadwigi z d. Kossak (córki malarza Juliusza Kossaka). Ślub odbył się w Zakopanem w kościele parafialnym pw. Najświętszej Rodziny 30 kwietnia 1923.

Jeżeli chodzi o rodziców artysty, to byli nimi Stanisław Witkiewicz, ur. Poszawsze, 1851, syn Ignacego i Elwiry z d. Szemiot oraz Maria Pietrzkiewicz, ur. Tryszki, 1853, córka Wawrzyńca Maurycego Pietrzkiewicza i Julii z d. Rudnickiej. Para pobrała się w Warszawie w kościele pw. św. Aleksandra 24 grudnia 1883/5 stycznia 1884.
Poszawsze – od pewnego momentu była to siedziba rodu Witkiewiczów, o których planuję napisać przynajmniej jeszcze jeden artykuł – obecnie znajduje się w okręgu szawelskim, w rejonie kielmskim, w gminie Cytowiany, około 30 km na południowy wschód od Szawli, które mogą być znane niektórym czytelnikom z tras pielgrzymkowych na Litwę.
Tryszki – obecnie znajdujące się na Litwie w okręgu i rejonie telszańskim.

akt małżeństwa Stanisława Witkiewicza i Marii Pietrzkiewicz (1884)

akt urodzenia Stanisława Ignacego Witkiewicza (1885) (unikat)

akt urodzenia Stanisława Ignacego Witkiewicza (1885) (unikat)

akt urodzenia/uzupełnienia obrzędu chrztu Stanisława Ignacego Witkiewicza (1891)

akt małżeństwa Stanisława Ignacego Witkiewicza i Jadwigi Marii Unrug (1923)

Źródła:

RzK Warszawa, św. Aleksander, M 1/1884 Stanisław Witkiewicz i Maria Pietrzkiewicz, w: MZ 1884; AP Warszawa (duplikat)

RzK Warszawa, św. Aleksander, U 495/1885 Stanisław Ignacy Witkiewicz, w: U 1884-1885; AP Warszawa (unikat)

RzK Warszawa, św. Aleksander, U 495/1885 Stanisław Ignacy Witkiewicz, w: U 1885; AP Warszawa (duplikat)

RzK Zakopane, Najświętszej Rodziny, U 1/1891 Stanisław Ignacy Witkiewicz, w: U 1890-1910; AN Kraków

RzK Zakopane, Najświętszej Rodziny, M 41/1923 Stanisław Ignacy Witkiewicz i Jadwiga Maria Unrug, w: M 1890-1925; AN Kraków

Grażyna Rychlik
29 sierpnia 2022

Ile aktów zgonu można spisać dla udokumentowania zgonu jednej osoby?

Pytanie zdaje się może dziwne, ale w obliczu moich przypadkowych odkryć w tym temacie wydaje się być jak najbardziej uzasadnione. Nie znam jeszcze pełnej odpowiedzi na to pytanie, ale na pewno dwa, bo taki przypadek wpadł mi wczoraj w ręce.

Ostatnio przeglądam pobieżnie, co na temat genealogii i a w szczególności potomków generała Jana Henryka Dąbrowskiego można znaleźć „na szybko” w sieci. Czasem łatwo jest też dotrzeć do publikowanych online dokumentów. Tak było i w tym przypadku. Generał Jan Henryk Dąbrowski miał między innymi syna Jana Henryka Michała Dąbrowskiego, który zmarł w Warszawie w 1828. Przy okazji zauważyłam, że wszystkie źródła online, które widziałam czyli Wielcy Minakowskiego, Wikipedia oraz strona o rodzinach Dąbrowskich (na portalu genealogia.okiem.pl) publikują rok 1827 jako datę śmierci Jana Henryka Michała Dąbrowskiego. Może czas zajrzeć do źródła i zweryfikować tę powielaną jak widać z portalu na portal błędną informację. Tym bardziej, że źródło jest łatwo dostępne a do tego dla rejestracji zgonu Jana Henryka Michała Dąbrowskiego sporządzono dwa oddzielne akty zgonu. Jednakże w obydwu dokumentach data jego śmierci to niezmiennie 26 luty 1828.

Obydwa dokumenty sporządzono w urzędzie stanu cywilnego przy parafii św. Jana w Warszawie (mówiąc językiem potocznym jest to katedra na Starym Mieście w Warszawie). Każdy z tych dokumentów jest obszerny i podaje wiele informacji, które nie zawsze w aktach zgonu się znajdowały jak na przykład informacja o miejscu pochówku rodziców zmarłego, choć co ciekawe imiona matki były nieznane, co dziwi, ale być może zgłaszający jednak ich nie znali. Jako przykładowe akty zgonu pokazują nam one, jakich informacji w takim dokumencie z tamtych czasów można się spodziewać.

Najpierw oczywiście zobaczyłam ten pierwszy akt zgonu. Znalazłam go w bazie „Geneteka” najpierw, być może dlatego nie zauważyłam tego drugiego, bo był już na następnej stronie, a do tej pory nigdy nie szukałam kolejnego aktu zgonu, skoro jeden już odnalazłam. Ale teraz się to zmieni, przynajmniej w sferze świadomości co do tego, ile aktów zgonu dla jednej osoby można znaleźć i że może ich być więcej niż jeden, nawet w tej samej parafii.
Na marginesie tego pierwszego (nr 133), sporządzonego 27 lutego 1828 czyli następnego dnia po śmierci Jana Henryka Michała Dąbrowskiego, jest notatka która mówi, że „akt ten obok zapisany jako mylnie przez stawających świadków podany … i takowy na żądanie tychże stawających na nowo sporządzony został…”. Dalej podana jest data sporządzenia nowego aktu (2 kwietnia) i numer katu (202).

Nie będę tu omawiać wszystkich różnic. Zainteresowanych zachęcam do rozgryzienia tej łamigłówki. Jednakże wydaje się dość oczywiste, dlaczego akt 133 zawierał mylne informacje, które zostały zmienione/zweryfikowane w akcie 202. Pierwszą istotną różnicą jest osoba zgłaszającego informacje. W późniejszym dokumencie jest to Wincenty Dąbrowski lat 33, Sekretarz w Radzie Stanu Królestwa Polskiego. Nie prześledziłam, jaki był związek Wincentego ze zmarłym, ale nosił on takie samo nazwisko jak zmarły a do tego było to też panieńskie nazwisko żony zmarłego, z którą zmarły był wtedy w trakcie rozwodu (o czym obydwa dokumenty informują) mianowicie Wiktorii z Dąbrowskich Dąbrowskiej. Może czytelnicy znają lepiej tę historię i łatwo będą mogli odpowiedzieć na pytanie, czy zgłaszający był krewnym od strony zmarłego czy też od strony jego żony. Oczywiście zbieżność nazwisk mogła być przypadkowa. Wydaje się jednak, że nowy zgłaszający wiedział więcej o sytuacji rodzinnej zmarłego. Istotną błędną informacją w pierwotnie sporządzonym akcie było, że Jan Henryk Michał Dąbrowski zmarł bezpotomnie. Akt 202 podaje z kolej, że pozostawił po sobie 5 dzieci, trzech synów i dwie córki, więc Jan Henryk Michał Dąbrowski nie zmarł bezpotomnie.

Oczywiście, niejeden akt zgonu czy inny metrykalny widziałam, w którym były błędy. Wtedy tekst z błędnymi informacjami był przekreślany a na marginesie pisano sprostowanie wraz z podpisem urzędnika, który sprostowanie wpisywał. I tu mogło tak być. Być może z powodu „rangi” zmarłego czy zgłaszającego udało się przekonać księdza-urzędnika stanu cywilnego do spisania drugiego aktu zgonu. Ale jest to dziwne i stawiałabym na to, że niezgodne z prawem. Ale przecież dla niektórych najważniejsza jest siła przebicia, wtedy prawo można pominąć lub zinterpretować i jak widać nie tylko w dzisiejszych czasach.

Poniżej kopiuję obydwa akty zgonu. Obydwa pochodzą z Archiwum Państwowego w Warszawie i kopie cyfrowe obydwu są opublikowane na podstronie „Metryki” portalu genealodzy.pl

Grażyna Rychlik
22 X 2021

akt zgonu 133

akt zgonu 202

Parantele – Rocznik Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego – 2020 już są!

Parantele – Rocznik Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego – 2020 już są!
W tym roku mają też niesamowitą okładkę spinającą dwie pandemie, tę sprzed stu lat i tę obecną!

Chciałabym zachęcić także do przeczytania mojego najnowszego artykułu zamieszczonego w tych bieżących Parantelach pt. Czego możemy się dowiedzieć badając DNA oraz jak odnaleźć krewnych przy pomocy DNA na przykładzie Dołeckich i Andrzejewskich.
Opisuję w nim moje zakończone sukcesem poszukiwania krewnych mojego pradziadka Jana Dołeckiego (osoby, której genealogii/historii poświęciłam kilka artykułów na blogu ze względu na wieloaspektowe poszukiwania genealogiczne, które podejmowałam z powodu jej wczesnego zniknięcia z życia rodzinnego a w rezultacie brakiem informacji rodzinnych na jej temat) w szerszym kontekście jakim jest wykorzystywanie DNA do poszukiwań genealogicznych.

Podaję link do podstrony Stowarzyszenia poświęconej wydawnictwom, tam znajduje się link do miejsca, gdzie można rocznik zamówić:
http://genealodzy.wroclaw.pl/publikacje

Grażyna Rychlik

8 X 2020

Odpis a akt. Chociaż to odpis, to jest to najstarsze udokumentowane zdarzenie w mojej linii Rychlików. Można się także dowiedzieć, co kryje się w alegatach…

Już kolejny wpis, który mogłabym zacząć: gdybym już nic więcej w tym roku nie zrobiła dla mojej własnej genealogii, to i tak do końca lutego wykonałam przynajmniej 300% normy…. A będzie jeszcze kilka takich wpisów, choć może już pominę odniesienie do zobowiązań noworocznych….

Pod koniec roku powróciłam do poszukiwań informacji o mojej linii Rychlików. Do tamtej pory wiedziałam, że najstarszym znanym mi przodkiem był Stefan Rychlik, mój 4x pradziadek, ojciec Tomasza, który był ojcem kolejnego Tomasza, który był ojcem Stanisława Franciszka, który był ojcem mojego dziadka. Nie wiedziałam jak nazywali się rodzice Stefana, czy miał rodzeństwo itd.

Jak się okazało żona Stefana, moja 4x prababcia Agnieszka z d. Bałdyga zmarła w 1822 i w 1823 Stefan Rychlik ożenił się ponownie.
Dodam, że rodzina mieszkała w Ruchnie na terenie parafii w Węgrowie i wszystkie opisane przynajmniej w tym wpisie zdarzenia metrykalne były rejestrowane w parafii węgrowskiej.

Ponieważa alegata z 1823 istnieją, uzyskałam z Archiwum Państwowego w Siedlcach kopie wszystkich towarzyszących aktowi tego drugiego małżeństwa Stefana dokumentów. Był wśród nich odpis aktu chrztu z 1823. Sam chrzest odbył się 2 sierpnia 1767.
Odpis aktu chrztu jest po prostu przepisanym na oddzielną karkę tekstem aktu chrztu ze stosownymi oznakowaniami urzędowymi jak stemple czy pieczęcie oraz datą sporządzenia odpisu.
Już dzięki samemu aktowi małżeństwa z 1823 dowiedziałam się, jak nazywali się rodzice Stefana, który ostatecznie okazał się Piotrem Szczepanem – takie imiona otrzymał na chrzcie – i w ten sposób poznałam moich 5x pradziadków z tej linii. Informacje o rodzicach potwierdził odpis aktu chrztu.
Gdyby nie to drugie małżeństwo Stefana, być może nie dowiedziałabym się tak szybko o tym kolejnym pokoleniu moich przodków. W każdym razie w akcie zgonu Stefana Rychlika z 1831 imion rodziców nie podano.

Pod spodem zamieszczam kopie cyforwe odpisu aktu chrztu Piotra Stefana Rychlika, jego aktu zgonu oraz pozyskany tą samą drogą odpis aktu chrztu brata Stefana, Jakuba, urodzonego w 1776, więc młodszego brata Stefana, który ożenił się w 1813 również w Węgrowie. Z jakiejś przyczyny odpis aktu chrztu sporządzany był wcześniej – w 1811 – a nie w 1813. Być może z przyczyn wojen napoleońskich czy towarzyszących tamtym czasom zawirowań w historii ślub odbył się później niż był początkowo planowany.
Odpis z 1811 aktu chrztu z 1776 zamieszczam dla porównania dwóch odpisów z tej samej parafii sporządzonych w odstępie 12 lat.

Stefan i Jakub mieli jeszcze na pewno jednego brata, Tomasza. Wydaje się, że w tej linii Rychlików w każdym pokoleniu przynajmniej jeden syn otrzymywał imię Tomasz.
Daty urodzenia sugerują, że rodzeństwa było więcej, być może uda mi się z czasem to rodzeństwo odnaleźć.

 

Odpis z 1823 aktu chrztu Piotra Szczepana Rychlika z 1767, Węgrów

Jak było wtedy w zwyczaju podawano pełne imię świętego, po którym dziecko otrzymywało imię. Tutaj pierwsze imię mój przodek otrzymał po św. Piotrze ad vinclua/w okowach

Wegrów - alegata do aktu małżenstwa nr 25 z 1823 r. - skan 1

 

RzK Węgrów, Z 147 1831 Stefan Rychlik

Węgrów - akt zgonu nr 147 z 1831

 

Odpis z 1811 aktu chrztu Jakuba Rychlika z 1776, Węgrów

Wegrów - alegata do aktu małżenstwa nr 19 z 1813 r

 

Grażyna Rychlik
27 II 2020

Potencjalne problemy w poszukiwaniu przodków na Mazowszu i nie tylko

Od czasu do czasu trafiają na mój blog czytelnicy, którzy poszukują informacji o genealogiach rodzin z Mazowsza. Postanowiłam więc pomóc tym czytelnikom i zamieścić na podstronie Interesujące zagadnienia napisany przeze mnie w 2014 artykuł, który na przykładzie poszukiwań genealogicznych krewnych ze strony ojca Marii z Szumskich Dąbrowskiej, pokazuje na jakie problemy można natrafić prowadząc poszukiwania genealogiczne na Mazowszu.

W innych artykułach, często odnoszących się do moich własnych przodków, których część wywodziła się z północnego Mazowsza, również opisuję problemy, z którymi boryka się w zasadzie każdy poszukiwacz, którego przodkowie pochodzili z Mazowsza. Artykuł o przodkach Marii nie jest więc jedynym o tej tematyce, który można znaleźć na tym blogu, ale był on pisany z myślą o uwzględnieniu najważniejszych problemów, z którymi mogą zetknąć się „łowcy przodków” na tym terenie.

Chodzi przede wszystkim o niestałość miejsca zamieszkania mieszkańców Mazowsza, której skutkiem są frustracje przy lokalizowaniu w dokumentach przodków z linii bezpośredniej i bocznych. Jednym ze sposobów radzenia sobie w takich sytuacjach jest powiększanie obszaru poszukiwań.  Oczywiście, bardzo pomocne są zindeksowane akty metrykalne, których jest coraz więcej. W bazie „Geneteka” jest ich obecnie około dwa razy tyle, ile było, kiedy pisałam ten artykuł w 2014. Tym niemniej zawsze się może zdarzyć, że księgi metrykalne z interesującej nas miejscowości czy zakresu lat nie są zindeksowane.

W artykule opisuję też uniwersalne problemy, które możemy napotkać w trakcie poszukiwań jak niezgodność przekazu rodzinnego z informacjami z dokumentów, odnalezienie dat zdarzeń metrykalnych innych niż znane oraz błędy w pisowni nazw miejscowości, które mogą prowadzić do poszukiwań w niewłaściwym miejscu.

Mam nadzieję, że artykuł ten będzie zarówno inspiracją do poszukiwań jak i formą pocieszenia dla tych, którzy żmudnie przekopują kolejne księgi w nadziei, że wreszcie natrafią na przodków i krewnych. To na pewno jest możliwe i się zdarza, ale czasami wiele czasu może minąć zanim taką „igłę w stogu siana” się odnajdzie.

Link do artykułu: Genealogia Marii z Szumskich Dąbrowskiej. Blaski i cienie korzystania ze źródeł pośrednich oraz potencjalne problemy w poszukiwaniu przodków na Mazowszu.

Grażyna Rychlik

31 VIII 2019

 

 

W jakiej kolejności Brzuszkiewicze, Jędrzejewscy (Andrzejewscy) i Dołeccy dotarli do Ameryki i czego można się dowiedzieć z informacji zawartych na listach pasażerskich (ang. ship manifests). Dziś mija 110 rocznica wyjazdu mojego pradziadka Jana Dołeckiego do Ameryki.

Na wstępie muszę powiedzieć, że informacje dotyczące historii wyjazdu mojego pradziadka Jana Dołeckiego do Ameryki w 1908 długo pozostawały nierozwiązaną zagadką czy też tajemnicą rodzinną. Być może sama kiedyś dotarłabym do wielu informacji na ten temat, ale dzięki z jednej strony zainteresowaniu tematem a z drugiej bezinteresowną pomocą trójki moich klientów z USA, stało się to o wiele szybciej. Dziękuję w tym miejscu Lindzie, Susan i Davidowi, którzy niezależnie od siebie przyczynili się do poznania przeze mnie historii, której tylko fragment tutaj opiszę.

Dziś mija dokładnie sto dziesięć lat od dnia, w którym mój pradziadek Jan Dołecki wsiadł w Bremie na statek S.S. „Rhein” i wyruszył w podróż do Baltimore.USS_Susquehanna_(ID-3016) light Zdjęcie statku pochodzi ze źródeł amerykańskich, kiedy pływał już pod banderą tego kraju i nazywał się USS Susquehanna – przy okazji odkryłam ciekawą historię tej jednostki. Statek z pradziadkiem na pokładzie wypłynął 19 grudnia 1908 i dotarł do Baltimore 6 stycznia 1909. Podróż trwała 18 dni i była dłuższa niż podróż do Nowego Jorku, zapewne także dlatego, że trasa była dłuższa. Miastem docelowym tej podróży był faktycznie Pittsburgh w stanie Pensylwania i łatwo zauważyć, że miasto Baltimore posiadało port położony najbliżej Pittsburgha, z czego wnioskuję, że podróż ta była dobrze przemyślana i zaplanowana. Jan Dołecki z Ameryki nigdy nie powrócił, nie zdążył też sprowadzić swojej żony i dwóch córek. Historia jego rodziny miała się potoczyć inaczej, a mianowicie tak, jak się faktycznie potoczyła, czyli w Polsce a nie w Ameryce.

Jednym z dokumentów, który zaświadcza o tej podróży jest lista pasażerów statku S.S. „Rhein”. Znajdują się na niej dwie istotne informacje, pierwszą jest adres kontaktowy najbliższej rodziny w Polsce a w tym przypadku był to warszawski adres pradziadków przy ulicy Kaczej. Drugą informacją były początkowo nic nie mówiące imię i nazwisko (a także adres zamieszkania w Pittsburghu) osoby, do której podróżował pradziadek, mianowicie Paweł Brzuszkiewicz.

Dzięki odnalezieniu list pasażerskich dokumentujących wyjazdy do Ameryki szwagra Jana Dołeckiego, Wincentego Andrzejewskiego, w 1905, oraz jego siostry, Heleny z d. Dołeckiej Andrzejewskiej, z dziećmi było możliwe odtworzenie kolejności wyjazdów członków tych trzech rodzin (Brzuszkiewiczów, Jędrzejewskich/Andrzejewskich i Dołeckich) do USA. Dzięki nieustającemu wsparciu „Geneteki” było możliwe ustalenie lub potwierdzenie powiązań rodzinnych między Pawłem Brzuszkiewiczem a Wincentym Andrzejewskim i Janem Dołeckim. Paweł Brzuszkiewicz był faktycznie szwagrem Wincentego, podobnie zresztą jak Jan Dołecki. Paweł Brzuszkiewicz pierwszy wyjechał do USA i zarówno Wincenty jak i Jan podali Pawła jako osobę, do której wybierali się w Pittsburghu. Poniżej w tabeli podaję kolejność wyjazdów członków tych rodzin.

Osoba port w Europie

data wypłynięcia

port w USA

data przypłynięcia

do kogo wyjazd? źródło
Jan Brzuszkie-
wicz

po 1 lutego 1891

przed 3 kwietnia 1905

 

na razie nie
ustalono

lista pasażerów dot.
Wincentego
Andrzejewskiego(1905)
Wincenty Andrzejew-ski Brema
17 marca 1905
Baltimore
3 kwietnia 1905
Paweł
Brzuszkiewicz
(szwagier)
lista pasażerów
(1905)
Jan Dołecki Brema
19 grudnia 1908
Baltimore
6 stycznia 1909
Paweł
Brzuszkiewicz
(szwagier męża siostry)
lista pasażerów
(1908/1909)
Helena Andrzejew-
ska z córkami
Brema
21 października
1909
Baltimore
5 listopada 1909
Wincenty
Andrzejewski
(mąż)
lista pasażerów
(1909)

Przy okazji tej historii dodam kilka słów na temat podawania listy pasażerskiej jako źródła informacji genealogicznej. W wersji angielskiej można takie źródło zapisać w następujący sposób:

Manifest, S.S. Rhein, 6 January 1909, stamped p. 10, line 1, Jan Dolecki, age 35, „Passenger Record,” digital images; Ancestry.com Operations, Inc. (www.ancestry.com : accessed 12 April 2013).

Problem z takim zapisem źródła w tekstach pisanych w Polsce polega na tym, że osoba nie znająca języka angielskiego może nie rozumieć tego zapisu. O ile data odczytu informacji może być oczywiście zapisana w języku polskim, to przetłumaczenie pozostałej treści na język polski spowoduje, że nie będzie to już treść adekwatna do tej zawartej w źródle ze względu na język zapisu dokumentu. To znaczy, znaczenie słów będzie takie samo, ale w dokumencie nie ma faktycznie zapisu dat czy nazw w języku polskim. Widać też, że data podana w źródle to data wpłynięcia do portu amerykańskiego a nie wypłynięcia z portu europejskiego, choć nie jest to nigdzie zaznaczone. Przy tych wszystkich ograniczeniach i niedoskonałościach zapis takiego źródła w języku polskim mógłby wyglądać następująco:

Lista pasażerów, statek S. S. “Rhein”, port docelowy: Baltimore, data wpłynięcia do portu: 6 stycznia 1909, nr strony stemplem: 10, nr na liście: 1, Jan Dołecki, wiek 35 lat, dokument zdigitalizowany, Ancestry.com Operations, Inc. (www.ancestry.com), dostęp: 12 kwietnia 2013.

Źródła
Manifest, S.S. Rhein, 6 January 1909, stamped p. 10, line 1, Jan Dolecki, age 35, „Passenger Record,” digital images; Ancestry.com Operations, Inc. (www.ancestry.com : accessed 12 April 2013).
RzK Łopacin, asc M 5 / 1895 Jan Dołecki i Konstancja Lipińska.
RzK Sońsk, asc M 14 / 1891 Paweł Brzuszkiewicz i Józefa Jędrzejewska.
RzK Nowe Miasto (n. Soną), asc M 6 / 1900 Wincenty Jędrzejewski i Helena Dołecka.
Zdjęcie statku S.S. „Rhein” / USS „Susquehanna” [w:] https://en.wikipedia.org/wiki/USS_Susquehanna_(ID-3016)

Grażyna Rychlik
19 XII 2018

Tematyczny spis artykułów

Dzisiaj dodałam nową podstronę do Praktykowania Genealogii.

Artykułów jest coraz więcej i choć – jak sprawdziłam – wyszukiwarka działa, to zdecydowałam się dodać pewnego rodzaju spis treści w podziale na tematy wraz z linkami do artykułów.
Nie ma w nim na razie wszystkich artykułów, nie było to moim zamiarem. Ale brakuje też niektórych artykułów, które w tym spisie chciałabym umieścić. W najbliższym czasie postaram się to uzupełnić.

Wydaje mi się, że wychodzę tu naprzeciw osobom poszukującym artykułów na temat konkretnych problemów. Najbardziej popularne tematy – oceniam to na podstawie haseł wyszukiwawczych, które mogę zobaczyć – to kwestia podwójnego datowania oraz informacje z aktów zgonu. Opisywanie zdjęć w opracowaniach historii rodzinnych też zawsze cieszy się dużym powodzeniem.

Tematy są uporządkowanie alfabetycznie. Natomiast artykuły w ramach tematu nie zawsze, szczególnie jeśli temat był kontynuowany, ale tytuł kolejnego artykułu zupełnie inny.

Link do Tematycznego spisu artykułów

Grażyna Rychlik

21 VII 2018